ColorMag

Blog o prawach konsumenckich oraz reklamacjach

Prawo Kowalskich

Prawo (nie)istnieje – to tylko interpretacja i opinie

Prawo istnieje na papierze, ale jego interpretacja staje się labiryntem, gdzie jedno zapisane słowo może wywołać lawinę niejasności. Od codziennych problemów z opłatami za mieszkanie po nietypowe sytuacje na ulicach, nadinterpretacja prawa ukazuje swoje oblicze. Czy istnieje prawo, czy tylko zbiór reguł, które każdy interpretuje na swój sposób? Oto opowieść o tym, jak rzeczywistość i przepisy często podążają własnymi ścieżkami.

Ta śmiała teza nie powstała bez powodu. Prawo jest w każdym aspekcie naszego życia. Kiedy czytamy dokładnie ustawę lub konkretne zapisy po kilku chwilach pojawia się wiele znaków zapytania. Wyjaśnić takie wątpliwości mogą prawnicy, ale bardzo często każdy prawnik ma zupełnie inne zdanie w omawianym przykładzie.

Prawo istnieje, ale tylko na piśmie. Realnie to kwestia opinii oraz różnych interpretacji 

Mamy szereg przykładów obrazujących, że prawo to jedna wielka interpretacja. Nie wierzycie? Spróbujcie wynająć mieszkanie i w prawidłowy sposób rozliczyć się z Urzędem Skarbowym. Według infolinii podatkowej opłaty wynikające z czynszu administracyjnego mogą zostać nam doliczone do przychodu. Istnieje możliwość „obejścia” takiego działania. Jak dokładnie to zrobić?

Dla Urzędu Skarbowego oprócz przepisów prawa liczy się także umowa, którą sporządzamy z najemcą. Chcąc uniknąć dodatkowych kosztów (za opłaty czynszu administracyjnego) musimy w umowie zapisać, że to najemca opłaca wszystkie dodatkowe opłaty wynikające z użytkowania. Jeśli takie działanie nam nie sprzyja to mamy inną możliwość. Rozwiązaniem technicznym jest zapis w umowie, że najemca będzie opłacać wszelkie opłaty. Realnie najemca może, wtedy przelewać pieniążki do właściciela mieszkania, który ureguluje wszystkie rachunki. Trochę to dziwne, ale niestety w naszym kraju właśnie tak można rozwiązać brak doliczania opłat za czynsz i media do przychodu właściciela mieszkania.

Powyższa sytuacja wydaje się mocno absurdalna, ale jest ich znacznie więcej. Wystarczy zerknąć w działania służb policji względem obywateli. Codziennie na ulicy mamy przeróżne zdarzenia, w których interweniuje policja. Dopiero w takich sytuacjach widzimy przeróżne niejasności oraz przeróżne formy (nad)interpretacji przepisów prawa.

Idealnym przykładem jest tutaj znany kanał na YouTube (Audyt Obywatelski). Wykonywanie legalnych czynności w Polsce nie zawsze może okazać się legalne. Dlaczego? Mimo pewności okazuje się, że ktoś inny uważa legalne przepisy za nielegalne. Jest to jeden z lepszych przykładów, że prawo nie zawsze jest prawem. Swoje racje w legalnym działaniu trzeba udowadniać w sądzie. Prawda, że to śmieszne?

Nadinterpretacja prawa często może wyrządzić krzywdę

Taką sytuacje wykorzystują instytucje finansowe. Ich chęć wzbogacenia się kosztem potencjalnych klientów to w zasadzie norma. Gdyby było inaczej to ustawodawca nie wpisywałby do przepisów art.45 ustawy o kredycie konsumenckim. Jest to forma popularnych sankcji kredytu darmowego. Banki oraz instytucje finansowe wykorzystują sytuacje, że klienci często ufają, że całkowity koszt pożyczki różni się od całkowitej kwoty pożyczki. To nie jest to samo, ale przecież klient udający się do instytucji bankowej ufa, że nie zostanie oszukany. Rzeczywistość pokazuje, że niektóre firmy chcąc się wzbogacić do całkowitej kwoty pożyczki (pieniądze udostępnione konsumentom) dodają np. opłatę przygotowawczą, od której naliczane są odsetki.

Interpretacja w takim przypadku to jedno, ale nie uczciwie działanie to drugie. Potężne firmy wiedzą, że nawet jeśli konsument ma racje to wystraszy się sądów, gdzie można próbować udowodnić swoją rację. Jest to chory system, aby kwestię oczywistą udowodniać w instytucjach sprawiedliwości. Nadinterpretacja przepisów może dotknąć każdego. Niekoniecznie w zakresie kodeksu cywilnego lub kodeksu karnego. Bardzo często z różnymi interpretacjami spotykamy się, chociażby w przepisach konsumenckich i reklamacjach. Czy widząc takie przykłady lub znając inne oparte na swoim życiu możemy stwierdzić, że prawo w ogóle istnieje tylko w przepisach, ale nie w życiu?

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *